Sam zasugerowałem na forum PSPD wprowadzenie zapisu o 50%+ sędziów PSPD, więc może się wypowiem. Sprawa wzięła się stąd, że metryczki z eliminacji jednej z kategorii Poznańskiego KPD były wypełniane mocno po łebkach i zrobiła się trochę afera. Jak się potem okazało, osoba wypełniająca metryczki nie była sędzią PSPD. I o to tutaj głównie chodzi. Kurs PSPD nie szkoli tylko z sensoryki, ale z zasad przeprowadzania konkursów na regułach PSPD. Problem jest taki, że na PSPD spadają pretensje z niedociągnięć albo kiepskiego oceniania ze wszystkich konkursów, a tak naprawdę nie wiadomo nawet kto w nich sędziuje i często okazuje się, ze te osoby nie mają z PSPD nic wspólnego. Nie mówię, ze nie ma świetnych sensoryków bez certyfikatu, bo są, pewnie nawet lepsi niż wielu sędziów, ale nie ma obecnie w Polsce innego sposobu weryfikacji ich umiejętności na potrzeby konkursów niż certyfikat PSPD. PSPD przyjmując konkurs do pucharu, daje mu coś w rodzaju patronatu. Chyba nie ma w tym nic dziwnego, że instytucja obierając nad czymś patronat chce mieć na to jakiś wpływ i kontrolować, że faktycznie wszystko przebiega według ustalonych reguł.
Druga sprawa to to, że moim zdaniem istnieje niepotrzebne parcie na uwzględnianie każdego konkursu w pucharze. Dla mnie idealna wizja pucharu jest taka, gdzie brane jest pod uwagę ok. 5 konkursów rocznie, ale takich, które są przeprowadzone naprawdę rzetelnie, przez dobrych sędziów i które miałyby potwierdzoną renomę najlepszych konkursów w Polsce. W tej chwili wybranie takiej piątki jest niemożliwe, ale uważam, że do czegoś takiego powinniśmy dążyć. Obecnie jest taki trend, że konkursów przybywa i niedługo każde 50 tysięczne miasto będzie miało swój konkurs i próbowało go wepchać do pucharu. Nie tędy droga, trzeba iść w jakość a nie ilość. Inne konkursy mogą przyciągać piwowarów innymi atrakcjami - na przykład możliwością warzenia zwycięskiego piwa w browarze komercyjnym. Kuźnia Piwowarów w pucharze nie jest, a frekwencja to ostatnia rzecz, na jaką mogą narzekać.
Undeath - w tym roku miałeś 25% sędziów, obecnie ten sam skład miałby o ile się nie mylę 50%? Nie ma co panikować, to nie są astronomiczne liczby i wszystko jest do ogarnięcia.
Na marginesie dodam, że nie głupią opcją byłoby umożliwienie podejścia do samego egzaminu sędziowskiego, bez przechodzenia kursu, jeśli ktoś czuje się na siłach. Przy idącej za to mniejszej cenie może więcej z dobrych sensoryków bez certyfikatu zdecydowałoby się na jego wyrobienie.