Tak, ale ilości użytego chmielu są raczej homeopatycznie, więc nie dziwne, że mało czuć.
Dyskusyjne, jeśli to nie infekcja, to bym stawiał na taki odbiór aldehydu octowego (może się zredukować), heksanianu etylu (deskryptor to czerwone jabłka) lub octanu etylu (rozpuszczalnik) - dwa ostatnie nie zredukują się i wynikają zwykle z błędów w fermentacji. Ja bym mu dał postać, ale trzeba bardzo uważać na nagazowanie, w tym na potencjalnie pękające butelki. Zainwestowałbym też w lepszą dezynfekcję (ja zawsze polecam Star San lub podobne środki).
Jeśli to tylko diastaticusy, to generalnie tak. W zasadzie bardzo mało prawdopodobne są niebezpieczne infekcje, jeśli piwo poprawnie przefermentowało, co odpowiednio obniżyło pH i nie ma dostępu tlenu (co może umożliwić rozwój pleśni). Oczywiście na własne ryzyko