Ja warzenie mam podzielone na dwa dni. Pierwszego dnia wieczorem ustawiam sprzęt w kuchni ( keg do zacierania i filtracji, gar do wysładzania i gar do gotowania), nalewam wodę oraz śrutuję słody. Wodę nalewam wieczorem by do rana odparował chlor. Rano około 6:40 żonka odpala grzanie wody w kegu, a ja po 7:15 wsypuję słody. Łączny czas przerw w zacieraniu to 70 minut plus czas dogrzania do każdej przerwy. W trakcie zacierania grzeję wodę na gazie do wysładzania. Po zacieraniu 10 minut na ułożenie się złoża i w tym czasie myję już mieszadło. Następnie filtracja i wysładzanie. Jak w garze uzbiera się około 5l brzeczki, odpalam gaz i zaczynam podgrzewać. Do godziny 10 jest już po filtracji, a w garze potrzebuje jeszcze około 10 minut by osiągnąć temperaturę wrzenia. Gotuję 70 min. W tym czasie wybieram młóto, myję kega i jego cały osprzęt, szykuję fermentor. Po gotowaniu chłodzę brzeczkę poniżej 80°C przez wymiennik (jakieś 10 min) i chmielę whirpoolem przez kolejne 20 min. Ogarniam, co mogę ogarnąć lub szykuję obiad, albo odbieram dzieci ze szkoły (zależy jaki dzień). Dalej chłodzę zawracając brzeczkę do gara by temp. spadła do około 37 40°C i zostawiam na 15 - 20 min by opadły osady i zlewam do fermentacji przez hopstoper. Obecnie schłodzę brzeczkę do 8 - 10°C. Myję gary i wynoszę, sprzątam kuchnię i z reguły 13 - 13:30 jest już po robocie. Dalej natlenianie i zadanie drożdży. To na przykładzie pilsa, przy innych stylach i porze roku może być krócej lub dłużej.